Języki obce

Chiński, hiszpański, angielski to najczęściej używane języki świata. Znając przynajmniej jeden z nich porozumiemy się z większością ludzi w różnych zakątkach globu. Dzisiaj jednak nie będziemy rozwodzić się nad istotą nauki języków obcych. Dlaczego? Bo najgorzej jak swój nie może dogadać się ze swoim!
W czym rzecz. Przychodzi baba do lekarza…, a lekarz… Tutaj opracujemy i wypełnimy ubytek. Wykonamy ekstrakcję. Następnie będziemy implantować. Tu recesja, tam erozja. I ogólnie takie tam. Co na to pacjent? Myślę, że podąża za Sokratesem i wie, że nic nie wie.
Jakim językiem mamy więc mówić?
Zazwyczaj staramy się dostosować nasz język do potrzeb najmłodszego pacjenta. Igła staje się komarkiem, a turbina śmigłem. Dlaczego tak często zapominamy o poziome świadomości pacjenta dorosłego? Wielokrotnie byłam świadkiem rozmów lekarz-pacjent, gdzie padały wyżej wymienione formuły, bez słowa wyjaśnienia. Dla nas to nazwy jak każde inne. Dla pacjenta to często obce i nic nie mówiące wyrazy.
Wspólnym.
Powiedzenie pacjentowi, że trzeba wiercić i zrobić p(b)lombe też nie jest rozwiązaniem. Mówmy do niego naszym językiem o ekstrakcjach, recesjach, erozjach. To edukuje i uświadamia pacjenta. Nie zapominajmy jednak, żeby tłumaczyć te słowa! Niech gabinet stanie się miejscem poliglotycznym. Dentysta powinien władać przynajmniej dwoma językami: swoim i pacjenta.
Fot. http://blog.lionbridge.com/
O autorze:

Angelika Cichoń | Website | Twitter
Angelika Cichoń- lekarz dentysta szczególnie zainteresowany stomatologią estetyczną oraz pracą z najmłodszymi, a zarazem często najbardziej wymagającymi pacjentami. Jej motto to: Jeśli nie możesz robić rzeczy wielkich, rób małe rzeczy w wielki sposób. Ta myśl towarzyszy jej zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Do dzisiaj pamięta, kiedy pierwszy raz przeczytała wiersz Wisławy Szymborskiej Nic dwa razy. Uwielbia cytaty z Małego Księcia, a zwłaszcza: Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem. Powodem do dumy jest dla niej każdy pacjent, który wychodzi z gabinetu z uśmiechem. Duma jest tym większa, im większy był sceptycyzm pacjenta przed wizytą. Lubi zaskakiwać samą siebie. Jej codziennym rytuałem jest poranne „jeszcze pięć minut” po przebudzeniu, które niejednokrotnie trwa nieco dłużej. Zagorzała podróżniczka. Najchętniej z plecakiem zamiast walizki i w jurcie, a nie w hotelu. Uwielbia poznawać nowe smaki, w wolnych chwilach sama eksperymentuje w kuchni.
„Panie Kowalski, muszę wykonać u Jasia zabieg amputacji”
W stomatologii są takie słowa, że same ich brzmienie powoduje ból : Ekstyrpacja, ekstrakcja, znieczulenie PRZEWODOWE(„gdzie ten przewód będzie mi wkładać..?”), i wiele innych. Nawet słowo: „dentysta” jest nieprzyjemne dla uszu.
Tłumaczmy i rysujmy!
Chociaż w moim przypadku rysunki chyba jeszcze bardziej komplikują sprawę. Pacjent nigdy nie wie czy to co narysowałam to ząb, dziąsło, mózg czy co.. :/
Prawnicy i Urzędnicy też powinni nam rysować o co im chodzi! 🙂